Ledwie chwilę temu, bo 22 września wypadał Światowy Dzień bez Samochodu. Ustanowiony w roku 2000 z inicjatywy Komisji Europejskiej. Idea pomysłu była – i nadal jest – szczytna: zachęcanie (coroczne, a w stolicy Indonezji nawet i cotygodniowe!) kierowców do ograniczenia swych 4-kołowych maratonów na rzecz środków alternatywnych, takich jak komunikacja miejska, rower czy – dla szczególnie nieleniwych – własne stopy. Powodów, dla których narodziła się owa idea nie trzeba tłumaczyć. Wiadomo: środowisko, zatykanie świata korkami, strata czasu, pieniędzy oraz niezaprzeczalnie – szarganie nerwów. Statystyka mówi sama za siebie:
w Warszawie w godzinach szczytu, kierowcy mogą rozpędzić się „aż” do zatrważających 23 km/h. W Nowym Jorku zaś obliczono, że średnia roczna utrata czasu z powodu korków ulicznych, stanowi 57 godzin, czyli ponad 2 doby bezproduktywnego zbijania bąków za kółkiem na łebka. Szacuje się, że po naszej planecie jeździ ok. miliard aut. Nawet nasza bidna Polska 3 lata temu zrównała wskaźnik nasycenia rynku motoryzacyjnego ze standardem UE. W grudniu 2012 r. na tysiąc mieszkańców Polski przypadało 486 samochodów, w UE zaś średni wskaźnik wynosi 484.
Pierwsze koło wynaleziono w ok. 4000 lat p.n.e., i pierwsze pojazdy były właśnie kołowe, napędzane siłą zwierząt. Jednak niektórzy mądrzy ludzie dawnych dziejów (jak np. mnich Roger Bacon) mieli dobrego nosa i przeczuwali, że jest możliwe stworzenie „machin, zdolnych poruszać powozy jedynie za pomocą nauki i sztuki.” Do powstania pierwszego w/w automobila, gatunek ludzki kombinował jak mógł. Wykorzystywano: wiatr, ludzi – zamiast zwierząt – (takie ustrojstwo zaprojektował nawet słynny z malarstwa Leonardo da Vinci!), parę – i tak aż do wynalezienia pierwszego pojazdu z silnikiem spalinowym (Siegfried Marcus, Wiedeń, 1875 r.), do którego Carl Benz dokoptował skrzynię biegów.
Niejaki John Boyd Dunlop także dał coś od siebie, wymyślając oponę pneumatyczną. I tak to się wszystko kołem toczyć zaczęło, rozprzestrzeniając trend – niczym nasiona lebiody – po całym człowieczym świecie. Nie wdając się głębiej w chronologię i całe kalendarium motoryzacji, przedstawiam poniżej to, co zaciekawiło mnie – jako przedstawicielkę żeńskiego zbioru kierowców – czyli wygląd. Poniższe zdjęcia ukazują przepotwarzanie się niezwykle fikuśnych ustrojstw rodem z filmu sci-fi, przez te ładne i ładniejsze po kolejne fikuśne, które póki co czekają na swoją kolej, w postaci cierpliwych i wychuchanych prototypów.
Zestawienie otwiera żaglowóz z 1600 r. Przy pomocy wiatru i masztu rozpędzał się do zawrotnej prędkości 24 km/h, dał radę pomieścić 28 osób. Mimo tych zalet nie sprawdziłby się obecnie na naszych 4-pasmówkach, gdyż pierwsza lepsza wymijanka z ciężarówką skończyłaby się sromotnym wypadkiem wskutek silniejszego podmuchu wiatru:
Pojazd z paleniskiem i kociołkiem w środku? Czemu nie. Oto wynalazek z 1678 r.:
Ciągnik Nicolasa-Josepha Cugnota także nie zaskakiwał urodą:
Na ten wóz zapewne musiałabym się wdrapywać po drabinie. Był popularny w Londynie ok. 1800 roku:
Wnętrze rozdeptanego zegarka? Nic bardziej mylnego. Oto pierwsza lokomotywa:
Powstała też maszyna o zacnej nazwie – rakieta:
Poniższe auta przybierają już znajome kształty:
Takie widoki zaś są nam znane ze współczesnych ulic:
A tu już zupełny odlot – najnowocześniejsze auta, prototypy oraz górnolotne wyobrażenia:
Auto z kataraktą?:
Płaszczka pomyliła drogę z oceanem?:
To jeszcze samochody?:
WTF?
Jako ciekawostkę warto nadmienić, iż od 2013 r. w Nevadzie, Frorydzie i Kaliforni zostały oficjalnie dopuszczone do ruchu samochody tzw. „autonomiczne”, czyli zupełnie bez kierowcy, przez co nie wymagają ani jego obecności, ani prawa jazdy i jakiejkolwiek ingerencji w ruchu auta.
Zestawienie zakończy Fiat 126p. Oczywiście – jako dawna użytkowniczka – nie godzi się, abym nie wspomniała o naszym „kaszlaku”, czyli o aucie, z którego przesiadka na jakikolwiek istniejący obecnie samochód, wydaje się biznes klasą:
Wynalezienie samochodu to niewątpliwie jedno ze szczytowych osiągnięć technologicznych ludzkiego świata. Udowadnia, że potencjał umysłu człowieka jest zadziwiająco wielki. Nie wiem jednak czy to fakt przerażający czy napawający optymizmem. A może i jedno i drugie. Wolę wierzyć w to drugie.
http://www.kalbi.pl/swiatowy-dzien-bez-samochodu
http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,14499702,Polska_dogonila_UE_pod_wzgledem_motoryzacji__Prawie.html