Winylowe płyty to nie tylko muzyka. Pierwsze co zwraca uwagę, to warstwa wizualna. Duża okładka (w pełni widoczna dopiero po rozłożeniu) pozwala artystom na rozpostarcie skrzydeł a odbiorcom na docenienie oprawy graficznej.
Projektowanie okładek w czasach świetności płyty winylowej doczekało się artystycznej autonomii. Na tym polu wyrosły wielkie nazwiska, ale i uznani artyści nierzadko próbowali swych sił jako projektanci okładek. Wszystko po to, by niekonwencjonalną oprawą przyciągnąć uwagę potencjalnego słuchacza. Często spotkać można wspomnienia weteranów winylowego zbieractwa, którzy mówią wprost, że do kupna określonej płyty skłoniła ich okładka. Tak to kiedyś wyglądało ale i dziś, jeśli ulegniemy winylowej pasji, czeka na nas sporo atrakcji w tym względzie.
Czasem decydowano się na sięgnięcie po istniejące dzieło sztuki, które swym pięknem wzbogać miało zawartość muzyczną albumu.
Taki zabieg znajdziemy m.in. na płycie “Still” Petera Sinfielda (znanego z King Crimson), której okładka przedstawia obraz autorstwa Sulamith Wülfing. Artystka początkowo nie chciała wyrazić zgody na użycie swej pracy, lecz po usłyszeniu owego albumu zgodziła się z ochotą.
Trzeba przyznać, że obrazek postaci śpiącej w ustach smoka znakomicie komponuje się z baśniowym klimatem muzyki. Ciekawostką jest fakt, że pierwsze wydanie miało ręcznie naklejaną fotografię (następne drukowano). Już w trakcie prac muzyk zmienił koncepcję kolorystyczną i okładki ostatniej partii wypuszczono na niebieskim papierze.
Wielką postacią ze świata sztuki, która postanowiła dołączyć do projektantów okładek płyt, jest Andy Warhol.
Ten kontrowersyjny twórca pop-artu stworzył niektóre z najbardziej charakterystycznych okładek w historii rocka. Dla zespołu, który wyszedł spod jego skrzydeł, Velvet Underground, zaprojektował słynną okładkę z bananem, którego można było obrać. Inne jego dzieło to oładka wykonana dla Rolling Stones jako oprawa “Sticky Fingers”. Tu można było odsuwać prawdziwy suwak w rozporku męskich spodni, by zobaczyć co skrywa ich wnętrze. Ciekawskich zachęcam do kupna płyty 🙂
Jednym z najbardziej cenionych projektantów stał się Roger Dean znany głównie ze współpracy z grupą Yes. Opracował charakterystyczne logo grupy oraz zilustrował szereg ich płyt swoimi fantazyjnymi krajobrazami.
Mimo, że tworzył także dla innych muzyków (m.in. Asia, Gentle Giant, Budgie, Uriah Heep), to właśnie fani Yes cenią jego dorobek na tyle mocno, że wielu uważa wkład artysty w wizerunek grupy za kluczowy element jej stylu.
Ciekawym artystą ilustrującym muzykę był fotograf znany pod pseudonimem KEEF.
Jest on odpowiedzialny za niezwykłe fotografie, często tworzone z użyciem nierzeczywistej kolorystyki, których niepokojący, tajemniczy klimat na trwałe wpisał się w historię rocka choćby pod postacią okładki pierwszej płyty grupy Black Sabbath.
Piękne prace stworzył też na użytek Beggars Opera czy choćby Affinity.
W świecie winylowych okładek ważną rolę odgrywało również studio Hipgnosis odpowiedzialne m.in za niektóre okładki Pink Floyd, Led Zeppelin czy te nieliczne albumy w dorobku Yes, których nie projektował Roger Dean. Najbardziej znaną postacią studia pozostaje Storm Thorgenson. Ciekawa historia wiąże się z okładką płyty “Tormato” tej ostatniej grupy. Niezadowolony z propozycji studia klawiszowiec Yes rzucił w projekt okładki pomidorem…i tak już zostało.
Od tego pochodzi tytuł płyty, który początkowo miał brzmieć Yes – Tor. Konceptualnie komponowane fotografie firmowane nazwą Hipgnosis wprowadziły nową estetykę w świat okładek opanowany dotychczas głównie przez psychodelię i fantastykę.
Niektóre grupy szczególnie lubiły zaskakiwać fanów graficzną stroną swych płyt. Do nich z całą pewnością można zaliczyć Led Zeppelin.
Szczególnie ekstrawagancka była okładka ich trzeciej płyty, która przypominała znane z książeczek dla dzieci obrotowe obrazki. Nie mniej finezyjna okazała się okładka płyty Physical graffiti”.
Widniała na niej kamienica, której powycinane okienka zapełniały nieoczekiwane postacie lub litery tytułu, w zależności od kaprysu słuchacza, który mógł wypełnić okna kamienicy na kilka sposobów dzięki odpowiednio wydrukowanym kopertom wewnętrznym.
Swoim fanom liczne niespodzianki przygotowywał też zespół Jethro Tull. A to “wstającą” wycinankę,
a to pełnowymiarową gazetę bogato zapisaną żartobliwą treścią, łącznie z recenzją płyty, której stanowiła oprawę,
czy wreszcie komiks ilustrujący teksty poszczególnych piosenek.
Do moich ulubionych okładek należy pomysłowe dziełko ilustrujące płytę “Look at Yourself” grupy Uriah Heep. Tytul znaczy “Spójrz na siebie” i dzięki okładce faktycznie możemy to zrobić. Pokryto ją bowiem srebrną folią działającą jak krzywe zwierciadło. Tym samym mamy niepowtarzalną możliwość być na okładce płyty!
W drugiej połowie lat 70-tych i w następnym dziesięcioleciu muzyka uległa zmianie. Podobnie jak ilustrujące ją okładki. W mojej ocenie jednym z najciekawszych zjawisk estetycznych tego okresu były prace projektowane na użytek wytwórni 4AD przez pracujący w niej kolektyw 23 Envelope.
Dwuosobowy team zapewniał kompleksową oprawę wizualną: od projektowania logo, przez okładki, po koperty wewnętrzne czy labele (okrągłe naklejki na środku płyty) i materiały promocyjne. Pastelowa kolorystyka lub estetyka kolażu znakomicie odzwierciedlały zawartość muzyczną płyt Cocteau Twins czy Clan of Xymox.
Z przemyślaną polityką estetyczną 4AD w tamtym okresie porównać można chyba tylko Petera Saville’a z wytwórni Factory, który w swój minimalistyczny styl “ubierał” płyty Joy Division, New Order czy King Crimson. Przy okazji opracował nawet alfabet, w którym funkcje liter pełniły barwy.
.
Oczywiście to tylko wierzchołek góry. No bo jeszcze gigantyczne plakaty, prasowanki i nagrodzony pomysł na logo od grupy Chicago, model statku kosmicznego od ELO, zakodowane informacje od Grateful Dead, wielka rozkładana okładka “Lotus” od Santany, totalitarna sztuka na płytach grupy Laibach…ale te i inne skarby odnajdziecie już sami, oczywiście o ile wyruszycie zdobywać winylowe góry 🙂